1part, czyli Krótka Twórczość - Jednoczęściówki, epizody, wiersze - próbka Waszego talentu

Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Bo tak nie wiele było brak...

Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna -> Romans
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:18, 21 Cze 2007    Temat postu: Bo tak nie wiele było brak...

Och, dzisiaj się zebrałam i napisałam. Nie wiem, co mnie podkusiło. Gdy zobaczyłam brak opowieści w romansach, coś mną drgnęło i już. I zaczęłam pisać. Pisałam przez słońce, burzę i wieczór. A gdy skończyłam zrozumiałam, że to moja historia. Tylko moja...

***

Gdy rodziło się wspomnienie, tak łatwo można było wyjść z grzechu samego siebie. Z ciemności, która podwajając się, wciąż dzieliła to, co zdążyło stać się jednością. Aż do unicestwienia. Rozdziały wyimaginowanej księgi pękały od słów zapisanych językiem powietrza, a czyste strony wciąż pozostawały nieskazitelnie gładkie. Spośród czterech ścian życia, w przemijalności i świecie brakowało jasności. Bo przecież dni umierają...

Płonąca kula, spowita odcieniem soczystej pomarańczy, obdarowywała każdego w miarę możliwości, swoim ciepłem. Gęste chmury, rozsiane po bezkresnym dywanie nieba, subtelnie skrywały rażące promienie świetle, który usiłując przedostać się przez nietradycyjną przeszkodę, emanowały różnorodną paletą barw. Amarantowo – purpurowy płaszcz, spoglądając poprzez horyzont, z zainteresowaniem przyglądał się niezwykle małym, poruszającym punktom, między którymi, niepostrzeżenie przelatywał przyjemny, wiosenny wiatr, niosący z sobą każdą cechę tego, co kiedyś upadło. Zielone liście wysokich drzew, pod presją powietrza, artystycznie drgały, rozpoczynając swój indywidualny i niepowtarzalny śpiew. Dziś rozpocznie się symfonia. Nasza własna.

Gdzieś w głębi miasta, w prozaiczności oazy wolności, tliło się życie. Pośród pędzących i popędzanych wciąż ludzi, tę jedną egzystencję można by ująć za spełnioną. Zakończoną w dogodnym momencie czynów i niekoniecznie przemyślaną. Irracjonalizm wplątany w ludzkie pragnienia, dążenia i zamiłowania. Bo przecież nawet wieczność w potędze słów jest krucha, a niekończąca się historia sama w sobie jest unicestwieniem. Bez świadomości i bez pamięci dla wykonania. Bez początku i końca.

Nigdy nie zapomnę, jak bardzo się bałam.

Oblizała usta, czując światło gwiazd nad głową. Niebo już dawno pożegnało słońce. Zostaliśmy już tylko my dwoje i ta chwila, od której uciekając, dobrnęliśmy. Ciemność, jaka opadła na jasność miasta, przyniosła ciszę. Symetrycznie ulokowane latarnie gwarantowały światło, które z gracją odbijało się od źródlanych kałuży, swym blaskiem oślepiając szyby małych okien. Niekiedy, nasłuchując głosów, można było usłyszeć dźwięk deszczu. Nawet psy pogrążone były w śnie, nie drażniąc mieszkańców swymi napomnieniami o wolność. Na tę krótką chwilę świat zamarł, pozostała nicość.

Niech rozpocznie się nasz czas, nasz dzień.

- Jesteś... – Szepnął cicho, czując jak smukłe dłonie obejmują go w talii. Stał, wpatrując się w położoną u jego stóp otchłań miasta.
- Jestem. – Wtuliła głowę w bluzę, wciągając tak ukochany zapach tytoniu, mieszający się z ofensywą delikatnych perfum. On. Chyba po raz pierwszy dzisiejszego dnie znieruchomiała ze świadomości, że to już koniec, że dopełnia się przyszłość. – Tak bardzo boję się jutra. – Poczuła, że drgnął.
- Melissa... – Chwytając w swe ciepłe ręce jej oziębłe dłonie, obrócił ją ku sobie. Spojrzał w ten brąz, połyskujący nocą, w te tak identyczne oczy, jak gdyby jeden gen podzielono między ich obojgu. Nie potrzebowali miłości fizycznej, by stać się jednością. Wystarczyło tylko spojrzenie, a świat przestawał istnieć. Pozostawali tylko oni dwoje, zamknięci w wieczności.
- Dziś jest naszym ostatnim dniem... – Dotknęła jego gładkiego policzka, przejeżdżając po nim opuszkiem palca. – Gdy blady księżyc odbija się w lustrze Twej twarzy, jesteś jeszcze piękniejszy niż zwykle.
- Żaden deszcz nie zmyje tej słodyczy, jaką Cię naznaczono... – Wyszeptał do jej ucha, przecierając ustami o jej skroń. – Żaden.
- Gdy się zjawiłeś, zaczęłam się bać, wiesz? Zaczęłam się bać, że kiedyś odejdziesz. To dla Ciebie się narodziłam i dla Ciebie także zniknę. Gwiazdy rodzą się, żyją i umierają. Sam tak powtarzałeś, pamiętasz? Gaśniemy powoli. Gaśniemy, bo nasz czas dobiega końca. – Przymknęła powieki i ostrożnie, przez uchylone wargi, wciągnęła powietrze. – Jutro wyjeżdżam. Więcej już nie powrócę w tę niepewność. Już nie.
- Nie odchodź, proszę. Stoję tu dla Ciebie. Tak długo czekałem...
- Cii... nic nie mów. – Przykryła otwartą dłonią jego usta.
- Pozwól mi poczuć Cię ten ostatni raz. Pozwól zapamiętać każdy szczegół Twojego ciała, blask Twych oczu. Całą Ciebie. – Delikatnie, z wyczuciem ujął jej twarz w dłonie, a jego ciepły oddech stopniowo wsiąkał w skórę dziewczyny.
- Dziś jestem Twoja, mój słodki.
- Dziś jesteś moja po raz ostatni...
- Ten zegar, który stworzyliśmy oboje, dochodzi do ostatniej godziny.
- A więc to pożegnanie?
- Nazwijmy to nowym rozdziałem, proszę. Jesteśmy zawieszenie na wspólnym oddechu, kołysani spełnieniem – raz moim, raz Twoim.
- Gdy odejdziesz, zabierzesz mnie ze sobą. – Przybliżył swą twarz. – Będziesz w moich snach, aniele. W moich snach wciąż będziesz moja, a ja Twój. Aż w nieskończoność.
- Tam będziemy już tylko my dwoje, aż po nieśmiertelność... – Przykrył jej delikatne usta swymi szorstkimi wargami, wsuwając język, by zapamiętać raz jeszcze. Jego dłonie mocno zaciśnięte na jej tułowi i ona, wtulona w jego ciało. Nie potrzebowali więcej słów, ucząc się siebie nawzajem w tym ostatnim momencie trwania. Bo już więcej się nie powtórzymy...



Siedziała przy fontannie czując, jak pojedyncze krople mroźnej wody, dotykając jej rozpalonego ciała, ochładzają je. Delikatnie morelowa cera, w mgnieniu oka ulegała wpływowi upalnego dnia, czerwieniąc się. Jej długie, czarne włosy falowały na wietrze, a przewiewna, zielona sukienka podwijając się, odsłaniała opalone uda. I jeszcze pachniały jego oddechem, a na miękkiej skórze pozostały ślady jego delikatnych palców. Spojrzała na zaróżowione niebo, przymykając oczy.

To właśnie tam pozostałeś. Tego pierwszego, pamiętnego dnia, gdy dłonią dotykałeś mej dłoni, gładziłeś oddechem i napawałeś samym sobą. Gdy całując moje usta, kruszyłeś obawy. Pomagałeś zapomnieć, że w świecie nas samych, dzień już nigdy nie wzejdzie, że noc nigdy nie zrodzi tylu gwiazd, co dziś. Gdy tonęłam w Twoim spojrzeniu, a Ty zatracałeś się we mnie, oddałam Ci siebie, chowając Twe serce w kieszeni wspomnień na zawsze.

To właśnie wtedy zapomniałeś powiedzieć, że kochasz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pią 10:07, 22 Cze 2007    Temat postu:

Wdech, wydech, jeszcze raz poczekaj momencik wyjdę z szoku.
Piękne, to było niewiarygodne moja droga, jestem pod ogromnym wrażeniem. Jak tu przy Tobie człowiek ma nie umierać z kompleksów? Znalazłam tylko dwie, maleńkie literówki, ale to nic przy przekazie i formie treści.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:49, 22 Cze 2007    Temat postu:

O, dziękuję.

(Jakie literówki, jakie? Bo lubię widzieć własne błędy ;P)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pią 15:34, 22 Cze 2007    Temat postu: Re: Bo tak nie wiele było brak...

A nie dziękuj ja tylko prawdę mówię, błędy już pokazuję:

Gęste chmury, rozsiane po bezkresnym dywanie nieba, subtelnie skrywały rażące promienie świetle, który usiłując przedostać się przez nietradycyjną przeszkodę, emanowały różnorodną paletą barw. Amarantowo - purpurowy płaszcz, spoglądając poprzez horyzont, z zainteresowaniem przyglądał się niezwykle małym, poruszającym punktom, między którymi, niepostrzeżenie przelatywał przyjemny, wiosenny wiatr, niosący z sobą każdą cechę tego, co kiedyś upadło.

Powinno być które i ze sobą, bo tak lepiej brzmi Wink
Był chyba jeszcze jeden albo dwa, ale nie mogę ich teraz znaleźć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:41, 22 Cze 2007    Temat postu:

Ano, bywa, bywa :]

' Właśnie taaaak, tak wygląda moje miasto nocąąąąą...'


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pią 23:48, 22 Cze 2007    Temat postu:

Pewnie, że bywa ja się zawsze czepiam, taka już wredna jestem, a sama robię błędy, że szkoda gadać.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:51, 22 Cze 2007    Temat postu:

Wcale nie jesteś wredna - miło, że wytykasz błędy. Mniej samej się nie chce tego osobiście robić, nie wiem - tak jakoś.

Szajse, spodobało mi się pisanie takich opowiastek romansidłowych, mrrr. Chyba sobie jeszcze kiedyś coś napiszę - podczas burzyy ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pią 23:54, 22 Cze 2007    Temat postu:

Wredna, wredna, bo poprawia lepszych, za grosz szacunku. Dobrze, że CI się spodobało pisanie takich opowiastek, bo chętnie jeszcze coś przeczytam.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 10:11, 23 Cze 2007    Temat postu:

Teraz tylko trzeba będzie wydumać jakąś sensowną fabułę, ale nad tym pomyślę dziś wieczorem. Chociaż, przyznam, że... lepiej piszę mi się dłuższe opowiadania - nie muszę się skupiać wokół jednego wątku. No, ale zobaczymy jak to będzie.

Pewnie wieczorem się zabiorę, bo właśnie mi koleżanka napisała, że nie wyjdzie wieczorem na dwór, przez co... będę skazana na komputer, pff.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Sob 19:14, 23 Cze 2007    Temat postu:

Ja wolę pisać krótsze, dłuższych nie potrafię, zbyt szybko się zniechęcam. A z fabułą i pomysłami mam ostatnio problem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 17:38, 24 Cze 2007    Temat postu:

A u mnie nie wiem, mogę sobie pisać raz o tym, a za chwilę o czymś innym. Lubię tak ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liz
Średniozaawansowany pisarz




Dołączył: 13 Cze 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-stok

PostWysłany: Wto 10:40, 26 Cze 2007    Temat postu:

Paaatos... Mój kochanek Very Happy Mam wrażenie jakbym przeczytała wiersz. Bo te dialogi są tak niewiarygodnie nienaturalne, że aż trafiające gdzieś do świadomości.
Rozumiem taki typ pisania, ale nie każdy to potrafi. Tylko romantycy mają pojęcie o tego typu uniesieniach.
Piękne. Chociaż kilka razy musiałam sie zatrzymywać i kilkakrotnie czytać niektóre fragmenty - trudny jezyk, dużo metafor, do których oczywiście nic nie mam. Co jeszcze... wizualnie post wygląda wspaniale. Te dwa pogrubione, wtrącone zdania mi sie bardzo podobają. Huh... to naprawdę brzmi jak bardzo długi wiersz z dialogami Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:42, 28 Cze 2007    Temat postu:

Hmm, hmm, hmm...

Liz, zmusiłaś mnie do myślenia i aż... przerwałam naukę niemieckiego, ha!

Tak sobie myślę i stwierdzam, że we mnie za grosz nie ma nic z romantyczki - naprawdę^^. Lubię pisać o rozstaniach, o ludzkich błędach i o tym, że mogło być inaczej, ale... nie jest. Generalnie momentami czuję się jak nasz wspaniały rodak Kochanowski, który sam wskazywał na błędy i wady, ha. Ale... żebym jakoś głębiej się zatracała w treści, to raczej nie. Po prostu... lubię taki styl i... wydaje mi się, że nie trzeba być do tego romantykiem, a nur - mieć wyobraźnię - buuujną.

I właściwie to... tą moją głupotą chciałam pokazać, że ludzie, podobni do moich bohaterów, są na wymarciu, o. A szkoda, bo mogłoby być fajnie, gdyby tak ktoś od czasu do czasu żegnał się, w taki sposób, a nie za pośrednictwem sms'ów czy powiedzenia 'jesteś tit, tit, tit' ^^.

***
I w sumie, wizualnie mnie samej się podoba. Wychodzę z założenia, że... niekiedy 'opakowanie' też bywa korzystne ^^ Ale to rzadko.

Powracam do niemieckiego, moi mili ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liz
Średniozaawansowany pisarz




Dołączył: 13 Cze 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-stok

PostWysłany: Czw 19:59, 28 Cze 2007    Temat postu:

Aha, to mnie oszukłaś Razz Bo ja tu widziałam podejście romantyka Very Happy A jeśli chodzi o opakowanie tak zwane, to ja przywiązuje dość dużą wagę. Choć nie takie jak do treści, ale jak ładnie opowiadanie wygląda, to jestem jeszcze lepiej do niego nastawiona.
Huh, wiesz co? Jak zaczęłam pisać, to wtrażałam sie... jak sie wtrażałam. Kiedy po upływie kilku miesięcy robiłam to bardziej literacko, to woelu ludzi sie temu dziwiło. Szkoda, że coś takiego jest na wymarciu. Że ludzie nie potrafią albo nie umieją już sie zdobyć na takie słowa i posługują się wyłacznie łaciną podwórkową. Co do rozstań, też sie zgadzam. Ludzie za mało ze sobą rozmawiają. W takich momentach to jest bardzo ptrzebne. Czemu mamy rozstawać sie w złości? Rozmowa rozwiązuje wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Kalljet
Małodoświadczony pisarz




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:37, 29 Cze 2007    Temat postu:

No właśnie - łacina podwórkowa - jak ładnie to ujęłaś, o proszę. W moim otoczeniu jest chyba tylko jedna osoba, która raz rozstała się w, jak dla mnie, przyzwoity i ładny sposób. Może nie było w tym nic z tego, co napisałam, ale... było ładne. Mianowicie - mój przyjaciel. Kochał swoją dziewczynę, ona jego też bardzo kochała, a się rozstali - tu się pojawił akurat wątek rodziców, którzy byli przeciwnie związkowi. Zupełnie jak w filmie ^^.

I się zgodzę - rozmowa rozwiązuje wszystko. Jak dla mnie jest fundamentem każdego związku - taka prawdziwa, szczera rozmowa, o.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna -> Romans Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin