1part, czyli Krótka Twórczość - Jednoczęściówki, epizody, wiersze - próbka Waszego talentu

Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna
 

 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy   Rejestracja  Profil   

Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

 
Językowe nieporozumienie

Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna -> Obyczaj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Nie 19:21, 17 Cze 2007    Temat postu: Językowe nieporozumienie

Tak bardzo cieszyła się, że nareszcie wraca. Przez te długie miesiące niewyobrażalnie tęskniła. Wszystko nagle straciło barwy, osnuło się szarością. Myślami wciąż była przy nim. Przyjacielu, jedynym takim w jej życiu. Nie zapomniała o tym chłopaku mimo wyjazdu do innego, odległego kraju. Umysł wypełniały wspomnienia. Gdy była przy czarnowłosym i pomagała mu. Wpierała w trudnych chwilach. Jako jedna z nielicznych wierzyła w jego sukces. Później dobierała wraz z nim słowa do kolejnych piosenek. Odkąd pamiętała jego marzeniem, które niezmordowanie obracał w rzeczywistość było tworzenie muzyki. Ona zawsze dodawała mu otuchy w uporczywej i na początku bezowocnej pracy stworzenia znanego zespołu. Nie opuściła żadnego koncertu, śpiewając w pierwszym rzędzie. W jej sercu został dokładnie odnotowany każdy jego nieśmiały uśmiech i błysk czekoladowych tęczówek. Miała nadzieję, że nic się nie zmieniło. Bardzo chciała zrobić mu niespodziankę. Zapukać do drzwi tego pamiętnego domu i powiedzieć, że jest przy nim, już na wieczność. Powoli dochodziła do rodzinnego mieszkania. Przekroczyła jego próg i wpadła w objęcia ojca, upuszczając na podłogę czarną torbę. Wtuliła się mocno w ukochanego mężczyznę.
- Sólo tú sabes bien quien soy. – szepnęła z przyzwyczajenia, zapominają, że już jest w swoim mieście. Czuła na sobie pytające spojrzenie. Nie wyjaśniła jednak sensu wypowiedzianych słów. Zamiast tego delikatnie pocałowała rodziciela w policzek. Z przepraszającym uśmiechem wyplątała się z jego objęć. Szybko chwyciła walizkę i podążyła w stronę schodów. Po pokonaniu kilku stopni doszła do swego pokoju. Rozkoszowała się niezmienionym widokiem.
Wszystko było takie samo. Ściany o kremowo-beżowym kolorycie z domieszką brązu. Pamiętała jak kłóciła się z rodzicami o te ciemne akcenty. Dopiero po długim namyśle zgodzili się na to. Pozwolili jej samej urządzić swoje królestwo. Dostała pieniądze i ruszyła w podróż między sklepowe półki. Wybierała każdy szczegół. Drewniane, duże łóżka, satynową, złotą pościel. Nawet zasłony o czekoladowo-herbacianej barwie. To był jej świat, taki oderwany od rzeczywistości. Najpiękniejszy okazał się dla niej zachwyt w oczach krewnych, kiedy ujrzeli prostotę zmieszaną z zawiłymi wzorami. Każdy przedmiot świetnie współgrał z resztą, tworząc niepowtarzalną całość. Miała do tego dar, wszyscy jej o tym mówili.
Zmęczenie dawało o sobie znać. Po długiej podróży postanowiła odpocząć, tylko na chwilę. Kilka godzin snu pozwoliło uspokoić podekscytowane zmysły. Wstała jak nowonarodzona. Zapragnęła przejść się uliczkami miasta, tak po prostu, bez powodu ani celu.
Powoli kroczyła przed siebie podziwiając krajobraz. Lato ślicznie zdobiło różnymi kolorami ziemię. Z podziwem oglądała majestatyczne, zielone drzewa. Wsłuchiwała się w cichy szelest liści. Pozwalała, aby wiatr igrał w jej brązowym uczesaniu rozwiewając je i unosił sukienkę. Szukała ukrytych alejek, w których niegdyś zaszywała się przed innymi. W końcu niespodziewanie na kogoś wpadła. Nic dziwnego skoro nie obserwowała drogi. Niechętnie uniosła wzrok, aby przeprosić za swoją nieuwagę. Gdy zobaczyła wysokiego osobnika przed sobą, uśmiechnęła się. Czuła jego przyspieszony oddech na swojej szyi. Jej włosy rozrzucone były na jego skórzanej kurtce. Niesforne, czarne kosmyki przesłaniały mu oczy o odcieniu czekolady. Taki właśnie pozostawał w jej myślach. Spotkała go, więc chciała porozmawiać. On jednak wyminął ją tylko, odszedł.
Coś w niej pękło, nie poznał jej. Tyle razem spędzonych chwil. Wspólne dążenia, obietnice. To wszystko przepadło. Sława zabrała mu pamięć? Nie mógł, przecież wymazać jej z serca. Tyle razy powtarzał, że zawsze będzie przy niej. Ich drogi się rozeszły, bo musiała wyjechać. Jednak ona nadal o nim śniła, a on? Zawsze łączyła ich specyficzna więź. Kochała go, choć wolała o tym nie mówić. Bała się jego reakcji, nie chciała stracić przyjaciela. Wierzyła, że kiedy wreszcie ponownie go ujrzy, będą nierozłączni. Teraz zobaczyła błąd w swym rozumowaniu. Nie mogła pojąć, dlaczego zapomniał. Czyżby on nie czuł do niej tego samego? Jedna łza spłynęła po jej policzku, błyszcząc w promieniach słońca. Musiała mu przypomnieć o swoim istnieniu. Nawet wiedziała jak to zrobić.
Myślał o dziewczynie, która zakłóciła mu spokój. Zielone oczy z nutką bursztynowego blasku przyciągały. Długie, sięgające pasa włosy uwodziły. Przyzwyczaił się do takiego widoku. Jakże wiele podobnych kusicielek pojawiło się przy nim wraz ze sławą. Szczerze mógł ją zakwalifikować do grona swoich fanek. Wyglądała jak jedna z nich i zdradzała nawet takie syndromy. Stanowczo przypominała kogoś, kto wyczekiwał na autograf. Coś jednak nie dawało mu spokoju. Jakiś głos podpowiadał, że to przekonanie jest nieprawdziwe.
Dalej przemierzał opustoszałe dróżki, aby dość do ulubionej ławki. Lekko drgnął, gdy usłyszał dźwięk telefonu. Zniecierpliwiony przeszukał dokładnie kieszenie, aby odnaleźć zgubę. Szybko odczytał otrzymaną wiadomość i na chwilę przystaną. Cóż do diabła mogło znaczyć „Que Hiciste?”. Nie znał nadawcy ani jego intencji. Pojęcia nie miał skąd dana osoba go zna i czego od niego chce. Dziwne, już kiedyś widział informację w podobnym języku, a może mu się wydawało?
Siedziała samotnie na swoim łóżku. Głowę wtulała w miękką poduszkę, osuszającą jej łzy. W ręku trzymała drobne urządzenie, wciąż zerkając na jego wyświetlacz. Minęły dwie godziny, a on nie odpisał. Nie zrozumiał, nie skojarzył. Była głupia, nigdy jej nie potrzebował, nie nosił w sercu. Po prostu udawał. Ta przeklęta popularność i zachcianka jej mamy. Może gdyby nie to byliby szczęśliwi? Spróbowała jeszcze raz, wierzyła, że on w końcu ją rozpozna. Nie mogło być inaczej.
„Ayer los dos soñabamos con un mundo perfecto.”. Następna wiadomość, której nie potrafił rozszyfrować. Ktoś wyraźnie grał mu na nerwach, a może chciał przekazać coś ważnego? Nie to niemożliwe. Gdyby tak było napisano by do niego normalnie, tak żeby zrozumiał. Powoli zaczynała go irytować ta sytuacja. Zdania od anonimowego osobnika, który poniekąd go intrygował. Miał jakieś niewytłumaczalne przeczucie.
Po raz kolejny nie otrzymała odpowiedzi. Nadzieja przestała się tlić. Oczami wyobraźni widziała jak chłopak szczęśliwy pisze do niej kilka miłych słów powitania. Jednak to tylko fałszywe wyimaginowanie. Jak mógł tak ją zranić. Wymazać ze swojego życia. Specjalnie użyła swojego znaku rozpoznawczego. Dobrze wiedział, że wyjechała do Hiszpanii ze względu na kaprys rodzicielki. Kilkakrotnie pozdrawiała go stamtąd w tym języku, ale on nie pamiętał. Jego postawa, te wiecznie powtarzane kłamstwa teraz bolały. Zdając sobie sprawę z tego, że żyła w ułudzie zasnęła. Sen nie przynosił ukojenia, był niespokojny. Co chwilę otwierała powieki, mając przeświadczenie, że on jest obok. Jednak to nie była prawda. Gdy tylko zauważyła, że czerń nocy odeszła, wyszła. Ze smutkiem w oczach przysiadła na jeden z ławek, tej, którą uważał za swoją. Rozgoryczona przelała swój żal na klawiaturę ściskanego przy sercu telefonu.
Leżał na kanapie, wpatrując się w biel sufitu. W myślach rozpamiętywał ostatnie, dziwne informacje, które otrzymał. Gdy usłyszał charakterystyczny sygnał, jak oparzony powrócił do pozycji pionowej. Niepewnie chwycił brzęczący aparat i odczytał kolejną nowinę, na sam początek dnia. „Mañana ni siquiera habra razones para odiarte.”. Miał już tego dość. Koniecznie chciał poznać osobę, która zasypywała go tak zbędnymi słowami. Czy ten ktoś nie mógł dać mu spokoju? Ta niewiedza wyprowadzała go z równowagi. Jak w ogóle, można było bez przedstawienia się i podania powodu, tak po prostu do niego pisać? Teraz te litery wypełniały jego umysł i nie potrafiły go opuścić. To było bez sensu. Jakieś tajemnicze teksty przysyłane zbyt często. Po, co ktoś miałby to robić? Zamiast się zadręczać i udowadniać sobie braki w dokształceniu wolał ostatecznie uznać to za nieudane żarty.
Była zdesperowana. Chciała, żeby dowiedział się, że ona jest w mieście. Pragnęła usłyszeć z jego ust, że zapomniał, skreślił ją. Przypomniała sobie istotną rzecz, kiedyś uczyła go łaciny. Sama fascynowała się tym językiem. Tym razem miała pewność, że zrozumie.
Kolejny denerwujący dźwięk skutecznie przerwał mu nieudolne próby napisania piosenki. Drżącymi ze zdenerwowania dłońmi chwycił leżący obok telefon. Z przejęciem odczytał parę słów „Gaudia principium nostri sunt sape doloris.”. Nagle wszystko stało się jasne. Szklanka z herbatą, którą trzymał w lewej ręce, wypadła roztrzaskując się o podłogę. Potłuczone kawałki lśniły na parkiecie, przypominając jego duszę. Wstrzymał oddech. Jak mógł nie skojarzyć tak prostych faktów. Ona próbowała mu powiedzieć, że jest. Z westchnieniem wypuścił powietrze z płuc. Z trudem przypomniał sobie o konieczności oddychania. Nie mógł uwierzyć we własną głupotę. Brązowowłosa czekała na znak, którego on jej nie dostarczył. Myślał o niej nieprzerwanie, ale nie spodziewał się, że wróci. Stąd wynikło to całe nieporozumienie, które ona zapewne źle odebrała. Wystukał jak tylko mógł najszybciej znaną na pamięć sentencję.
Cichy odgłos dobiegł do jej uszu. Wiedziała, że to on. Z wahaniem spojrzała na wyświetlacz. „Verae amicitiae sempiternae sunt.” Takie piękne, ale nie do końca prawdziwe. Łzy nagle napłynęły do oczu, utrudniając widoczność. A więc jednak, nie była mu tak całkowicie obojętna. Nadal wkradała się niepewność o to, co powinna zrobić. Próbowała się zdecydować, wracając do domu. Będąc na miejscu przysiadła w wygodnym fotelu, podkuliła nogi i oddała się potokowi myśli.
Nerwowo stukał w blat stołu, próbując przyspieszyć czas. Minuty mijały tak wolno, a on czekał. Zupełnie tak samo jak niedawno ona. Teraz rozumiał te częste upomnienia. Nagle zatęsknił za melodią wydobywającą się z głośników tej przeklętej maszyny. Nie mógł znieść dziwnej atmosfery. W końcu upragniona muzyczka przerwała ciszę. „Post festum.” Krótkie, zwięzłe, niemożliwe. Zabolało, to nie mogło być prawdą. Nie wyszło spod jej rąk. Może nie wykazał się twórczym i bystrym myśleniem, ale nie miała prawda tak go potraktować. Chociaż patrząc na to z drugiej strony. W mgnieniu oka rozwiązał kolejną zagadkę. Widział ją, to ona na niego wpadła. Nie zareagował, zostawił ją, nie poznał. Postawiła, więc sprawę odpowiednio, a on znowu wszystko zaprzepaścił. A może nie? Chwycił kurtkę, a wybiegając z domu napisał wiązankę prosto z serca.
Cicho się zaśmiała widząc to połączenie, wyświetlone przed oczyma. „Errare humanum est. Fortuna coeca est. Komm und rette mich. Hilf mir fliegen. Ich bin nicht ich wenn du nicht bei mir bist.“. Zawsze, kiedy brakowało mu zagranicznych zwrotów radził sobie w ten oryginalny sposób. Westchnęła przeciągle. Nagle postanowił uwodzić ją na ckliwe teksty. Nawet nie przeprosił, nie przyznał się do błędów. Znał ją jak nikt inny. Powinien zadawać sobie sprawę z tego, że jego wrodzony urok na nią nie działa. Przymknęła oczy zastanawiając się, co teraz robi. Oparła głowę na skraju biurka, tym samym obracając fotel w jego stronę.
Wiatr tańczył między jego włosami, które przesłaniały mu drogę. Co chwilę wpadał na jakiś ludzi, wypowiadając niewyraźne przeprosiny. Słyszał głosy przywołujące go do porządku, ale nie zwracał na nie uwagi. Teraz toczył walkę o swoje życie. Kochał tą dziewczynę, ale nigdy się do tego nie przyznał. Za dużo dla niego znaczyła, aby teraz się poddał, stracił ją. Wszystko sprzysięgło się przeciwko niemu. Deszcz zaczął powoli opadać na ziemię. Kolejne krople wsiąkały w jego ubranie, ziębiąc go doszczętnie.
Usłyszała ciche pukanie do drzwi. Niechętnie poderwała się z dziwnej pozycji. Doszła do korytarza, otworzyła, przeżyła szok. Stał tam. Przemoczony, skruszony, niepewnie uśmiechnięty. Wodne kryształki spływały z jego włosów, znacząc na twarzy zawiłe wzory. Ręce lekko drżały, podobnie jak rozchylone usta. Wyglądał tak jakby wahał się czy podejść. Ona zrobiła krok w przód. Od razu zaczęły muskać ją opadające niebiańskie łzy. Zawsze je lubiła, niewiarygodnie koiły. Chłopak nabrał pewności. Zbliżył się, opuszkami palców przejechał po jej dłoni. To wywołało przyjemne dreszcze.
Nie był przekonany, co do tego jak ona to przyjmie. Chciał nareszcie pokazać własne uczucia. Delikatnie dotknął jej ust. Poznawał ich smak z wielką namiętnością. Piękny widok ich złączone wargi, mieszające się oddechy, splecione palce i jej łzy łączące się z deszczowymi kroplami.

Tłumaczenie:
Sólo tú sabes bien quien soy. - Tylko ty dobrze wiesz, jaka jestem.
Que Hiciste? - Co zrobiłeś?
Ayer los dos soñabamos con un mundo perfecto. - Wczoraj we dwoje śniliśmy o świecie doskonałym.
Mañana ni siquiera habra razones para odiarte. - Jutro nie będę nawet pamiętała powodów, dla których cię nienawidziłam.
Gaudia principium nostri sunt sape doloris. - Wielka radość jest często początkiem naszego cierpienia.
Verae amicitiae sempiternae sunt. - Prawdziwe przyjaźnie są wieczne.
Post festum. - Dosłownie: Po uroczystości. Tutaj chodziło o sens bardziej przenośny: Spóźniać się.
Errare humanum est. - Błądzić jest rzeczą ludzką.
Fortuna coeca est. - Los jest ślepy.
Komm und rette mich. - Chodź i ratuj mnie.
Hilf mir fliegen. - Pomóż mi latać.
Ich bin nicht ich wenn du nicht bei mir bist. - Nie jestem sobą, gdy nie ma cię przy mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

anne
-Administrator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z centrum wszechświata

PostWysłany: Pon 14:26, 18 Cze 2007    Temat postu:

Temat mi się podoba i do tego widać, że to nie jest zwykła, napisana od niechcenia opowiastka. Kilka małych niedociągnięć zauważyłam (tajemnicze zaginięcie przecinka) ale reczej mi się podobało. Tylko, nie wiem czemu, nie jestem bardzo zachwycona. Podoba mi się i tyle.
Może jak będę w bardziej dogodnym nastroju...

Jedno zauważyłam: ostatnio prawie w każdym opowiadaniu są jakieś czegoladowe oczy. Czy to nie przesada? O co chodzi z tą czekoladą?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pon 14:29, 18 Cze 2007    Temat postu:

Dziękuję za ocenę, błędy mogą być jak zawsze, choć sprawdzałam sama nie wiem ile razy. Szerze bardzo szybko i przyjemni mi się to pisało, mam nadzieję, że podobnie było z czytaniem. A jeśli chodzi o tą czekoladę ta taki mój sekret dobrze?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

anne
-Administrator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z centrum wszechświata

PostWysłany: Pon 14:33, 18 Cze 2007    Temat postu:

Jasne. Ale było niezłe. Jak mówiłam, postaram się przeczytać jeszcze raz, bo teraz się stresuję wieczornym wyjazdem.

Czekolada jest jak narkotyk.
Mi nie przeszkadza, tylko tak często się pojawia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pon 14:35, 18 Cze 2007    Temat postu:

Owszem czekolada jest jak narkotyk, ale spod jego, właściwie jej uzależnienia wyszłam, to nie był powód nadania oczom takiego koloru Wink.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

anne
-Administrator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z centrum wszechświata

PostWysłany: Pon 14:37, 18 Cze 2007    Temat postu:

Domyślam się.
O ile oczywiście ja się mogę czegoś domyślać, w takiej sytuacji.

Ale czekoladowe oczy są piękne i tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pon 14:38, 18 Cze 2007    Temat postu:

Też racja zawsze takie na swój sposób kochałam. One są normalnie jak morze. Domyślać się możesz oczywiście, a powiem tylko, że to powód czysto osobisty.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

anne
-Administrator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z centrum wszechświata

PostWysłany: Pon 14:43, 18 Cze 2007    Temat postu:

Jak osobisty, to osobisty:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pon 14:44, 18 Cze 2007    Temat postu:

Osobisty, osobisty, taki trochę śmieszny, ale jednak jest.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Liz
Średniozaawansowany pisarz




Dołączył: 13 Cze 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: B-stok

PostWysłany: Pon 15:54, 18 Cze 2007    Temat postu:

Huh... stresowałam się, czy to opowiadanie będzie miało szczęśliwe zakończenie... ale miało. Ot nieporozumienie, a ile ich jest w relacjach między ludzkich! To niesamowite ile może popsuć nawet jedno słowo...
Ja sie błędów nie dopatrzyłam, ale sama (sprawdzajac nawet po dziesięć razy) jakiś zostawię.

Co do czekolady... Nie czepiać się czekolady Razz Uwielbiam ^^ *rozpływa się... uwaga, znika*
Dobra, wracam na ziemię. Czekoladowe oczy tez rzuciły mi się jakoś wyjątkowo, ale nie przywiązuje do tego wagi. Żeby to uchodziło, to pisałabym, że wszyscy moi bohaterowie mają morskie Razz

A opowiadanie naprawdę bardzo przyjemne...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pon 15:57, 18 Cze 2007    Temat postu:

Dziękuję Liz naprawdę, ale Wy mnie tu chwalicie, a ja kocham krytykę. Nikt się czekolady nie czepia, bo kto jej nie ubóstwia? Jest tu ktoś taki? Haloo?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Takeo
-Moderator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:35, 22 Cze 2007    Temat postu:

Jeśli chodzi o treść to opowiadanie jest świetnie. Przypadło mi do gustu. Opowiada o uczuciu dwójki ludzi i o rozłące, która mogła zniszczyć wszystko, ale jednak tego nie zrobiła. Jest smutne i trafia do mnie. Trafia do czytelnika, bo można utożsamić się z bohaterami.
Teraz część mniej przyjemna Very Happy
"Tyle razem spędzonych chwil" - a nie lepiej by było "Tyle chwil spędzonych razem"?
"dość do ulubionej ..." - chyba chodziło o "dojść do ulubionej..."
"Szybko odczytał wiadomość i na chwilę przystaną" - hehe moim zdaniem jest tu błąd ortograficzny, ale można też powiedzieć, że literówka Very Happy "przystanął"
"Powinien zadawać sobie sprawę" - hehehe to też jest śmieszne Very Happy "Powinien zdawać sobie.."
"nie miała prwda go tak..." - heh, kolejna literówka "nie miała prawa..."
No i takie ładne zdanie, w którum zupełnie nie wiem o co chodzi... "Oparła głowę na skraju biurka, tym samym obracając fotel w jego stronę"... w czyją stronę? w stronę biurka??? Nie wiem, tak jakoś dziwnie to brzmi. Ta druga część zdania jest taka jakby wymuszona.
Mam jeszcze ostatnie "ale"....
Opowiadanie napisałaś z 2 różnych punktów widzenia. Tylko zlewa mi się to. Czasami już gubiłem się czytając, o co chodzi.
No i jeszcze te wtrącenia w innym języku. Troche kłopotliwe było przetłumaczanie sobie tego, gdyż ciągle musiałeś przesuwać tekst i gubiłeś się w czytaniu Very Happy
THE END Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Takeo
-Moderator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 322
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:38, 22 Cze 2007    Temat postu:

Aha ^^" ja nie lubię czekolady Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Etinette
-Moderator-




Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze szklanej klatki tajemnicy

PostWysłany: Pią 18:47, 22 Cze 2007    Temat postu:

Dzięki Ci Takeo jeden co porządnie skrytykował, szyk zdania przestawiałam specjalnie, bo ja taka dziwna jestem, tego "przystaną" sobie nie daruję, chociaż to jest moje głupie przeoczenie podobnie jak "prwda" i "dość" zamiast dojść, ale jestem człowiek i tak mi się już zdarza mimo, że sprawdzałam to dwadzieścia razy nie żartuję. Za krytykę dziękuję wysiliłeś się Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

anne
-Administrator-




Dołączył: 14 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z centrum wszechświata

PostWysłany: Pią 19:16, 22 Cze 2007    Temat postu:

Jaka tam krytyka, kilka marnych błędów wytkniętych i tyle. Bo i poza tym chyba niewiele do krytykowania?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum 1part, czyli Krótka Twórczość Strona Główna -> Obyczaj Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
 
 


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

 
Regulamin